Witamy, Gość
Nazwa użytkownika: Hasło: Zapamiętaj mnie
Witamy na forum Kunena!


Podziel się z nami i naszymi użytkownikami, kim jesteś, czym się interesujesz i dlaczego postanowiłeś do nas dołączyć.

Serdecznie zapraszamy wszystkich nowych członków naszej społeczności i mamy nadzieję że zagościsz u nas na dłużej!

TEMAT: Victor Vran pobierz pelna wersja

Victor Vran pobierz pelna wersja 8 lata 9 miesiąc temu #22

  • laraemerewether
  • laraemerewether Avatar






















Połowa lat 90. Bujny rozkwit kina sensacyjnego zapoczątkowany dekadę wcześniej ma się ku końcowi. Konwencja dogorywa, wyciera się, zaczyna sięgać dna. Wtedy na scenę wkracza młody ulubieniec publiczności z gotowym pomysłem w ręku, zdaje się mówić: Na coś takiego wszyscy czekaliście. Ma na imię Tom. [empty] Jak uratować kino sensacyjne przed zapaścią? Przełamać banalną konwencję czymś oryginalnym - Tom uśmiechnął się, jak tylko on potrafi. Brian de Palma, którego Cruise namówił do reżyserii, nakręcił thriller zmiksowany z sensacyjną akcją w idealnych proporcjach - tłumy widzów na całym świecie oszalały. Od czasu pierwszego Mission: Impossible minęło jednak już piętnaście lat, to szmat czasu jak na serię tak dochodową - a doczekała się ona dopiero czwartej odsłony. To [empty] źle, to bardzo źle, bo przez cały ten czas kino sensacyjne dalej ewoluowało, co możemy zaobserwować choćby na kolejnych odcinkach serii M:I. Brak im jakiejkolwiek spójności, pojawia się w nich tylko dwóch znanych bohaterów (Oprócz Toma, jedynieVing Rhames występuje w każdej odsłonie), oraz nazwa agencji dla której pracują. Z drugiej strony zasiadając do seansu widz nie [empty] musi przejmować się poprzednimi Misjami... - zostaje wciągnięty w wir akcji, a o to wszakże chodzi. Przetrzymywany w moskiewskim więzieniu Ethan Hunt (niezastąpiony Tom Cruise) zostaje w brawurowy sposób odbity przez dwuosobowy zespół IMF, Jane Carter (Paula Patton) oraz Benjiego Dunna (znany z M:I 3 Simon Pegg). Po szybkim briefingu angażują oni Ethana w akcję włamania do archiwów Kremla, nim zrobi to Cobalt, terrorysta chcący wywołać wojnę nuklearną, a który posiada już kody startowe do rosyjskich głowic. Kiedy wydaje się, że akcja przebiegnie sprawnie, okazuje się, że zespół wpadł w pułapkę zastawioną przez Cobalta, przez co Agencja zostaje obciążona winą za zamach bombowy na Kreml. Wojna wisi w powietrzu [empty] i tylko dzielny agent Hunt ze swoją ekipą może powstrzymać groźnego przeciwnika... Akcja początkowo toczy się niespiesznie, agenci długo zabawiają w jednym miejscu - najpierw Moskwa, potem Dubaj, a finał rozegra się w Mombaju. Nie ma tu zbyt wielu podróży, jest za to intensywna akcja, na której z całą siłą starali się nas skupić scenarzyści i reżyser Brad Bird, pospołu w odtwórcami głównych ról. Nie da się jednak nie zauważyć, że Ghost Protocol jak żadna wcześniejsza odsłona sprawia wrażenie schematycznej, wyraźnie dzieli się na kilka pomniejszych segmentów, drobniejszych misji. W każdej użyto po jednym super-gadżecie i w każdej jesteśmy straszeni- tym razem się [empty] nie uda!. Twórcy wyraźnie mają problem z budowaniem napięcia, jego przebieg ma charakter sinusoidalny - narasta z dziką szybkością, by w momencie kulminacyjnym stracić impet i utonąć w gąszczu groteskowych gagów, czy czerstwych dialogów. Pod koniec seansu Ghost Protocol odczuwa się przez to zmęczenie, a finałowe zmagania agentów nie robią już wrażenia, tak jak doskonały początek. Miejscami nowe Mission: Impossibleto raczej komedia sensacyjna aniżeli thriller szpiegowski. Z drugiej strony Brad Bird [empty] przemycił do Ghost Protocol nutkę nostalgii obecnej w innym jego dziele - Iniemamocnych, będących zręcznym pastiszem szpiegowskiej konwencji spod znaku agenta 007. Również tutaj, na polu filmu aktorskiego reżyser nie [empty] zrezygnował z pewnego rodzaju prześmiewczej dezynwoltury. Co prawda niekiedy humor przypomina charakterystyczny, cięty styl [empty] Johna McClane`a, a więc jak najbardziej pasuje do rozrywkowo-sensacyjnego tonu widowiska, z drugiej jednak strony momentami jawnie kpi ze szpiegowskiego sztafażu lub wręcz parodiuje bardziej znane motywy serii M:I, powodując niestety konsternację. Po raz kolejny otrzymaliśmy obraz zachowawczy, nieporównywalny z częścią pierwszą Mission: Impossible, tak pod [empty] względem klimatu, fabuły, jak i wykonania (choć wstęp do opowieści rokował pomyślnie). Ghost Protocol to formalna kontynuacja części trzeciej serii, więc osoby zaznajomione z poprzednią odsłoną powinny wyjść z kina dodatkowo usatysfakcjonowane. Gdyby jednak wyciąć z tytułu formułę Mission: Impossible i pozmieniać imiona bohaterów, Ghost Protocol mógłby z powodzeniem uchodzić za kontynuację zeszłorocznej Wybuchowej pary. Nie jest to wszakże zły film. Mnóstwo akcji i humoru spodoba się wielu widzom. Świadczą o tym znakomite recenzje i wyniki box-office'u na całym świecie. Przestrzegam przed Ghost Protocol jedynie fanów oryginału, z którym ten film nie ma zbyt wiele wspólnego. Największym mankamentem obrazu jest brak wyrazistych postaci, bo autorzy zdecydowanie skupili się na misji niemożliwej do wykonania. Sęk tkwi w tym, że po raz kolejny po prostu musiała się udać. Warto byłoby więc zainwestować czas widza w coś, czego nie będzie się od początku spodziewać.
Administrator wyłączył możliwość publicznego pisania postów.

Wszelkie prawa zastrzeżone 2013-2023 © EdukacjaŻeglarska.pl - Mariusz Zawiszewski

Brak połączenia z serwerem MySQL.
Błąd: