Witamy, Gość
Nazwa użytkownika: Hasło: Zapamiętaj mnie
Witamy na forum Kunena!


Podziel się z nami i naszymi użytkownikami, kim jesteś, czym się interesujesz i dlaczego postanowiłeś do nas dołączyć.

Serdecznie zapraszamy wszystkich nowych członków naszej społeczności i mamy nadzieję że zagościsz u nas na dłużej!

TEMAT: Cradle gra online

Cradle gra online 8 lata 8 miesiąc temu #4

  • laraemerewether
  • laraemerewether Avatar






















Moje pierwsze "Ostatnie tango…" z Marlonem Brando i Marią Schneider nie było specjalnie udane. Jak z wieloma "nowoczesnymi" filmami lat 70., czas [empty] obszedł się z dziełem Bertolucciego brutalnie. Nie chodzi nawet o jakieś szaleństwa formalne, ale ogólny ton emocjonalny. Jeśli szukać w "Ostatnim tangu…" erotycznych emocji i obyczajowej odwagi, łatwo się rozczarować i nieuważnie je odczytać jako rozwlekłą i pretensjonalną pieśń żałobną. Pod egzystencjalnym rozczarowaniem czy krytyką "zimnej współczesności" (dla każdego coś miłego) łatwo przeoczyć samą historię. Brando wciela się (często [empty] nadużywane określenie pasuje [empty] tu nadzwyczaj dobrze) w mieszkającego w Paryżu Amerykanina, który wikła się w dziwny romans z młodą Francuzką. Spotyka ją w wystawionym do wynajęcia apartamencie. Zaczynają się krótkie i dziwaczne podchody – on demonstruje swój brak zainteresowania, ona brak zdecydowania, kończy się gwałtownym seksem. Wynajmują to wielkie, puste mieszkanie i spotykają się ponownie. On nalega, by nie wymieniali imion. Nie próbuje jej uwodzić, nic nie chce o niej wiedzieć. Komunikuje się niemal wyłącznie poprzez seks i rzadko mówi rzeczy przyjemne. Mimo tego dziewczyna nieustannie wraca. Ale szybko zaczyna próbować przekraczyć granicę, którą mężczyzna między nimi wyrysował. Próbuje opowiadać mu o sobie i wydrzeć jakiś kawałek jego duszy. On reaguje agresją i szyderstwem. W ich stosunkach jest coś rodzicielskiego – ona gra niegrzeczną, ale dającą się dyscyplinować córkę, on traktuje ją protekcjonalnie, rzucając czasem na [empty] pocieszenie pieszczotę. Dziewczyna opłakuje bajeczne dzieciństwo, bo z dziecięcą energią i niezdecydowaniem wkracza w dojrzałość – ma właśnie  poślubić młodego filmowca. Five Nights at Freddys 4 gra wyobrazni pdf download On jest na końcu drogi, której znaczenia – wbrew logice sztuki – nie jest w stanie pojąć. Nie wie, dlaczego jego żona się zabiła, ani dlaczego zdradzała go z nieciekawym sąsiadem, w domu którego urządziła dom bliźniaczy do małżeńskiego. "Mógłbym być zdolny pojąć wszechświat, ale nigdy nie odkryję prawdy o tobie" – mówi wymięty i wyblakły bohater w słynnej scenie, przy martwym ciele żony. Paul (widz Bertolucciego o każdym z bohaterów wie więcej, niż oni o sobie nawzajem) nie może zrozumieć, więc nie chce wiedzieć. Odmawia udziału w życiu na zasadach, które tak mocno go [empty] zawiodły. Seks – zwykle jakoś zniekształcony, agresywny, upadlający – to jedyny sposób, w jaki się wyraża, spowiada i żali. Film, o którym w momencie premiery Pauline Kael pisała, że powinien wytyczyć w historii kina granicę, który dla muzyki wyznacza "Święto wiosny" Strawińskiego, dziś z całą pewnością już nie szokuje i raczej nie olśniewa. Ale jeśli wypisać go z historycznego kontekstu i oglądać bez "arcydzielnego" obciążenia – ciągle robi duże wrażenie i momentami mocno zaskakuje. Dziwaczny jest [empty] wątek narzeczonego dziewczyny (w tej roli twarz francuskiej Nowej Fali – Jean-Pierre Léaud), który pochodzi z zupełnie innego porządku niż reszta opowieści i przełamuje ją. Dzięki niemu na chwilę do ponurego świata fotografowanego przez Vittorio Storaro wlewa się rzeczywistość musicalu. Najwięcej uwagi skupia na sobie Marlon Brando. Jak większość [empty] filmów tego kalibru, "Ostatnie tango…" oplecione jest opowieściami, z których wiele traktuje o wpływie, jaki aktor miał na ostateczny kształt dzieła. Niektóre sceny miały być całkowicie jego pomysłem. Obraz wielkiego, ale już mocno zmanierowanego i zdziwaczałego gwiazdora, nakłada się więc tu trochę na bohatera. Ale niezależnie [empty] od tego jest to występ imponujący. "Tango" Brando [empty] wydaje się pełne gorzkiego dowcipu. Tak – "Ostatnie tango…" jest dowcipne! A humor, paradoksalnie, czyni film Bertolucciego mocniejszym, bolesnym i ciągle dolegliwym. 
Administrator wyłączył możliwość publicznego pisania postów.

Wszelkie prawa zastrzeżone 2013-2023 © EdukacjaŻeglarska.pl - Mariusz Zawiszewski

Brak połączenia z serwerem MySQL.
Błąd: